utworzone przez ultramartyna | 27 stycznia 2021 | Poczytaj
Często, czytając wypowiedzi pacjentów w sieci lub słysząc je w gabinecie, dotyczące procesu terapii, czy terapeutów, spotykam się z opinią, że między psychologiem a pacjentem powinna być „chemia”, że jeśli nie zaskoczy od razu lub w miarę szybko, najlepiej zmienić psychoterapeutę, ponieważ i tak nic z tego nie będzie. Czy rzeczywiście?
Z pewnością nie jest łatwo mówić otwarcie o sobie, o swoich intymnych przeżyciach, o których czasami nigdy wcześniej nie mówiłaś/eś, do kogoś, kto wydaje się wycofany, milczący, odrzucający, a może nawet surowy, czy oceniający, więc po co się męczyć? Jednak, omawianie w procesie terapii odczuć wobec terapeuty ma swoją nieprzecenioną wartość.
Sytuacja, kiedy psychoterapeuta budzi twoje negatywne odczucia jest doskonałą okazją do tego, żeby przyjrzeć się sobie w relacji. Zastanowić się nad tym, co takiego wywołuje twoją niechęć, dlaczego tak się dzieje, co z tym przeważnie robisz. Relacja terapeutyczna jest bezpiecznym miejscem, w którym możesz nie tylko omówić, ale też przeżyć to, co dzieje się w relacji, kiedy mówisz o swoich uczuciach, jaki masz wpływ na to, co dzieje się z tobą, co dzieje się z relacją. Może być tak, że psychoterapeuta z kimś ci się kojarzy, a może przeważnie uciekasz od relacji, w których nie czujesz się dobrze, więc nawet nie wiesz, co może z tego wyniknąć.
My terapeuci mówimy o takich uczuciach: „przeniesienie”, co oznacza, że to, co czuje pacjent do terapeuty nie jest przypadkowe, jest związane z jakimiś doświadczeniami w życiu pacjenta, które nieświadomie przenosi na terapeutę. Bardzo często, są to uczucia związane z ważnymi osobami, czy wydarzeniami, wpływające na jego życie i funkcjonowanie w relacjach, dlatego tak cenne jest przyjrzenie się temu.
Paradoksalnie więc im bardziej nie lubisz swojego terapeuty, tym lepiej ;), porozmawiaj z nim o tym! Nie zachęcam do tego, aby tkwić w relacji za wszelką cenę, ale do tego, żeby nie zniechęcać się, kiedy terapeuta i terapia nie wyglądają tak, jak tego oczekiwałaś/eś. Być może skorzystasz na tym bardziej, niż przypuszczałaś/eś.
utworzone przez Kinga Szymaszek | 13 października 2018 | Poczytaj
Wydaje się, że zmiana w wieku dojrzałym, w dorosłości jest, łagodnie mówiąc, trudna – komórki nerwowe giną, słabo się regenerują, nowe się nie pojawiają. Różne teorie psychologiczne głoszą, że im więcej złego cię w życiu spotkało, tym większa szansa, że to powtórzysz – istnieje wszak przymus powtarzania. Z drugiej strony słyszysz, że chcieć to móc, wszystko jest kwestią dobrej organizacji, możesz połączyć oszałamiającą karierę zawodową z cudownym rodzicielstwem, szalonymi podróżami i pasjonującym hobby oraz zarobić milion w rok. Musisz tylko wyjść ze strefy komfortu, zacząć myśleć inaczej, pozbyć się wampirów energetycznych wokół siebie, schudnąć, zmienić dietę, nie bać się wyzwań… Wygląda na to, że wielu ludzi tak naprawdę nie wierzy w zmianę. Nie jest to bezzasadne, pewnie wszyscy nie raz próbowali coś zmienić i doświadczyli porażki. Często też zmiana nawet, jeśli się dokona, wydaje się pozorna: zmieniamy pracę, partnera, miasto, w którym żyjemy, ale tak naprawdę, po pewnym czasie okazuje się, że praca inna, ale czujemy się w niej tak samo, partner przecież brunet, ex był rudy, ale jednak problemy w związku podobne, a w nowym mieście nawet trudniej, bo daleko od rodziny i przyjaciół, a: „dokądkolwiek się udasz, nie uciekniesz przed sobą.” Co teraz? Czy na wszystko już za późno? Pogodzić się losem? Zaakceptować, czy to znaczy, poddać się? Żyć z dnia na dzień? Frustracja, niezadowolenie narastają. Codzienność wydaje się trudniejsza – szara i przytłaczająca. Bezradność i poczucie beznadziejności raczej nie motywują do działania. Myślisz sobie: i tak nie warto, gra nie warta świeczki, za dużo wysiłku, nie mam siły. Ale czy na pewno?
Neurogeneza, czyli proces tworzenia się nowych komórek nerwowych jest zjawiskiem, do którego naukowcy nie mają jasności. Istnieją badania naukowe mówiące jasno, że w dorosłości nie tworzą się nowe neurony. Badacze wykryli mnóstwo powstających neuronów w czasie rozwoju płodowego i u noworodków. W czasie wczesnego niemowlęctwa poziom neurogenezy jednak gwałtownie spada. Na przykład liczba nowopowstających komórek nerwowych u rocznych dzieci była pięciokrotnie niższa niż u noworodków. Zespół Maury Boldrini z Columbia University udowodnił jednak, że liczba młodych komórek nerwowych u ludzi w wieku powyżej 70 lat jest tylko nieznacznie mniejsza niż u 20-latków. Nie zgadza się z nią Arturo Alvarez-Buylla z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco, współautor badań, w których zakwestionowano neurogenezę w mózgach osób dorosłych. On sam, jak twierdzi, początkowo popełnił błąd, uznając część komórek, za młode neurony, które po dalszych badaniach okazały się one dojrzałymi komórkami. Uczeni zgadzający się z wynikami badań zespołu Maury Boldrini uważają, że odkrycie neurogenezy u osób dorosłych daje duże nadzieje na znalezienie skutecznych metod leczenia zaburzeń neurologicznych u pacjentów w każdym wieku. Autorzy kwestionujący możliwość produkcji nowych komórek nerwowych w dorosłości podkreślają, że wykryty brak produkcji neuronów nie musi być czymś złym, ale może wskazywać, że ludzki mózg różni się od zwierzęcego i prowadzić naukowców do lepszych dróg poszukiwania terapii jego schorzeń. Wracając do tematu artykułu, wygląda na to, że mózg nie jest przeszkodą w dokonywaniu zmian w żadnym wieku. Obecny stan wiedzy nie pozwala stwierdzić z całą pewnością, czy dojrzały mózg produkuje nowe neurony, ale należy pamiętać, że wielu ludzi w starszym wieku zachowuje swoje zdolności poznawcze, a doświadczenie życiowe i samoświadomość, pomagają w podejmowaniu życiowych decyzji.
Istnieje przekonanie, że w dorosłości nie można również zmienić struktury osobowości. Otto Kernberg twórca psychoterapii skoncentrowanej na przeniesieniu (TFP) skierował swoją metodę do osób z zaburzeniami osobowości, które nie mają jasnego, spójnego obrazu siebie oraz innych, myślą w sposób kategoryczny, czarno-biały, nie dostrzegając subtelności i odcieni rzeczywistości, są skłonne do pochopnych ocen, koncentrując się na tym, co dzieje się teraz, nie pamiętając, co działo się kiedyś. Celem terapii TFP jest między innymi stopniowa integracja obrazu siebie i innych, poszerzenie repertuaru stosowanych mechanizmów obronnych, co w rezultacie może prowadzić do zmiany struktury osobowości. Warto dodać, że psychoterapia jest zjawiskiem wpływającym na mózg i zmieniającym go, zajmuje się między innymi modyfikacją wzorców relacji interpersonalnych, wpływa na emocje, może w sposób trwały zmienić sposób funkcjonowania pacjenta, a to może doprowadzić do trwałej zmiany wzorców neuronalnych.
A co z przymusem powtarzania? Zygmunt Freud odkrył, że powtarzanie doświadczeń nawet, jeśli są przykre, niekorzystne i krzywdzące dla nas, bywa silniejsze, niż inna reguła rządząca życiem psychicznym – zasada przyjemności. Jeśli więc wydaje ci się, że tkwisz w błędnym kole podobnych do siebie, niesatysfakcjonujących cię relacji, masz wrażenie, że kolejny raz popełniasz te same błędy, które wywołują u ciebie te same, co kiedyś, a jednocześnie tak niechciane, nieprzyjemne uczucia, być może wybierasz to, co znane, a nie to, co dobre dla ciebie. Dobra wiadomość jest taka, że można to zmienić. Dzięki psychoterapii psychodynamicznej, psychoanalitycznej możesz uchwycić nieświadome wątki wpływające na twoje zachowanie i zyskać wgląd, czyli świadomość, co za tym idzie, kontrolę nad tym, co dzieje się w twoim życiu.
Kolejnym argumentem na to, że jednak warto się zmieniać są przykłady osób, które wyszły z bardzo złych dla siebie, krzywdzących ich relacji z osobami lub substancjami psychoaktywnymi. Literatura piękna, ale też fachowa, podaje wiele przykładów osób, które pod wpływem okoliczności zewnętrznych lub też wewnętrznych impulsów, toczyli zwycięskie walki o siebie. Przykładem może być historia popularnego obecnie, powieściowego i serialowego bohatera, Patricka Melros’a, który po ekstremalnie trudnych doświadczeniach z dzieciństwa, wielu utratach, zmagając się z licznymi nałogami, skutecznie toczy walkę o siebie i lepsze życie dla swoich dzieci. Upada i podnosi się, ale nie odpuszcza. Jego bronią jest humor, ironia i niewielu przyjaciół. Wątpi w psychoanalizę, ogólnie w psychoterapię, ale równocześnie z nich czerpie, bierze to, co jest mu potrzebne.
Odpowiadając na niektóre, bo przecież nie na wszystkie pytania, które pojawiły się we wstępie – nie każda zmiana jest możliwa. My, ludzie mamy swoje ograniczenia – biologiczne, mentalne, ale też te zwykłe, życiowe: brak czasu, pieniędzy, upływający czas. Nie zawsze – chcieć, to znaczy móc. Czasami musimy wybierać, rezygnować, akceptować straty. Często dopiero wtedy ruszamy z miejsca, otwieramy się na nowe. Zdarza się, że aby przejść przez ten proces, potrzebujemy kogoś – bliskiego, ale obiektywnego, nie wszystko możemy zrobić sami. Jednak są sytuacje, kiedy zmiana jest możliwa, pożądana, w zasięgu ręki, a jednak nie nadchodzi. Może dlatego, że my do niej nie dążymy. Nie mamy siły, chęci, wiary. To dobry moment, aby sięgnąć po pomoc, zawalczyć, spróbować. Pewnie możemy dostać więcej, niż nam się wydaje.
Źródła:
https://www.ucsf.edu/news/2018/03/409986/birth-new-neurons-human-hippocampus-ends-childhood, Sience Daily, The Guardian
Freud S. Poza zasadą przyjemności. Wydawnictwa Naukowe PWN. Warszawa 2000r.
Kernberg O. Psychodynamiczna terapia pacjentów borderline. GWP. Gdańsk 2007r.
utworzone przez Kinga Szymaszek | 31 maja 2018 | Poczytaj
Czy objawy histeryczne to grymasy XIX-wiecznych bogatych mieszczanek, które umierając z nudów koncentrowały się na swoim zdrowiu i wyolbrzymiały swoje dolegliwości? Czy cierpią na nią tylko kobiety? I czy to w ogóle możliwe, żeby umysł powodował realną dysfunkcję różnych narządów ciała ludzkiego?
Słowo histeria jest nacechowane pejoratywnie. W potocznym języku oznacza symulowanie, bądź w najlepszym wypadku, wyolbrzymianie. Jednak, osoby cierpiące na zaburzenia dysocjacyjne (konwersyjne) bynajmniej nie udają.
Zygmunt Freud w artykule z 1910 roku: „Psychogenne zaburzenie wzroku w ujęciu psychoanalitycznym” wyjaśniał mechanizm zaburzeń konwersyjnych. Twierdził, że przeprowadzone przez psychoanalityków eksperymenty wykazały, że chory, cierpiący na „ślepotę histeryczną” nie widzi w sposób świadomy, natomiast nieświadomie potrafi widzieć. Uważał, że osoba ze skłonnością do konwersji już wcześniej musiała mieć tendencję do rozszczepienia, rozdzielania nieświadomych i świadomych procesów. Miał na myśli dość powszechny mechanizm psychologiczny – wyparcie. Nieudane działanie wyparcia jest warunkiem powstania symptomu konwersyjnego. Według Freuda wyparciu ulegają przede wszystkim popędy seksualne, które stają w konflikcie do wymagań społeczeństwa, kultury. Psychiatra dowodził, że kultura w znacznej mierze powstaje wskutek stłumienia seksualnych popędów, które muszą zostać skierowane ku wyższym celom. Nerwice sprowadzają się do różnych, nieudanych form tego zniekształcenia. Aby pojawił się objaw konwersyjny konfliktowi między popędami musi towarzyszyć dyspozycja do choroby.
Już ponad sto lat temu zauważano, że procesy psychiczne mogą w znacznym stopniu zakłócić funkcjonowanie fizyczne człowieka.
W obecnych czasach na oddziałach szpitalnych również można spotkać osoby, obu płci, w różnym wieku, których dolegliwości trudno zdiagnozować, mimo dogłębnych badań. Licznie występują choroby psychosomatyczne, czyli takie, w rozwoju których, wyraźnie biorą udział czynniki psychologiczne. Oczywiste wydaje się, że psyche oddziałuje na somę z wzajemnością. Dobrze jest mieć tę świadomość, aby nie urazić kogoś, a może siebie, oskarżeniem o przesadę, ale zasugerować / zdecydować się na konsultację z psychoterapeutą. Przy rozwiązywaniu nieświadomych konfliktów najskuteczniej może pomóc psychoterapia psychodynamiczna oraz psychoanalityczna.
utworzone przez Kinga Szymaszek | 18 maja 2018 | Poczytaj
Wybierasz psychoterapeutę? Przeczytaj!
Motywy podjęcia psychoterapii są różne: zalecenie lekarza, przeżywane cierpienie, sugestia bliskiej osoby i wiele innych. Czasami wybór wydaje się prosty – ktoś poleca nam swojego psychoterapeutę, bardzo sobie chwali kontakt z nim i efekty leczenia. Jednak to, co dobre dla jednej osoby, niekoniecznie równie dobrze posłuży komuś innemu. Poza tym, nie zawsze chcemy dzielić się decyzją o podjęciu psychoterapii z innymi – to bardzo osobista kwestia.
Przed podjęciem decyzji o wyborze psychoterapeuty warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań:
- czy wolisz większy ośrodek psychoterapii, czy bardziej kameralny, prywatny gabinet;
- w jakim nurcie pracuje psychoterapeuta, czy jest to metoda, która ci odpowiada i jednocześnie jest właściwa w leczeniu twojego problemu psychologicznego;
- jakie są koszty psychoterapii i czy jesteś gotowy je ponieść.
Dobrze jest również poznać kwalifikacje psychoterapeuty. Warto podkreślić, że psycholog i psychoterapeuta to nie jest to samo. Psychoterapeuta to osoba, która ukończyła lub jest w trakcie czteroletniego szkolenia spełniającego standardy określane przez wymogi Ministerstwa Zdrowia. Dowiedz się, czy psychoterapeuta ma certyfikat, kto go wydał lub na jakim jest etapie szkolenia i przez kogo organizowanego. Większość towarzystw terapeutycznych publikuje w Internecie listy certyfikowanych psychoterapeutów, z którymi możesz się zapoznać.
Kolejną bardzo istotną sprawą jest to, czy terapeuta korzysta z superwizji, czyli – czy konsultuje swoją pracę z innymi specjalistami. Bez względu na to, jak duże ma doświadczenie zawodowe, powinien to robić.
Bardzo ważne jest również doświadczenie kliniczne specjalisty. Czy pracował w ośrodku klinicznym, w wielospecjalistycznym zespole składającym się z lekarzy psychiatrów, psychologów klinicznych, psychoterapeutów, terapeutów zajęciowych, pielęgniarek, którzy współpracują, wymieniają spostrzeżenia podczas zebrań całego zespołu. Dobrze, by terapeuta posiadał doświadczenie w psychoterapii o zróżnicowanych charakterze – indywidualnej, grupowej czy rodzinnej.
W nabywaniu doświadczenia klinicznego przydatne są staże odbywane w wiodących ośrodkach prowadzących psychoterapię – daje to możliwość poznania wypracowanych przez lata metod leczenia.
Każdy pacjent ma prawo do informacji o kwalifikacjach terapeuty.
Najnowsze komentarze